O wyjeździe, sushi i psie zjadającym kupy.

08:01


Wczoraj zakończyło się moje wyzwanie stu szczęśliwych dni, bardzo się cieszę, że udało się dobrnąć do końca. Ostatni czas jest strasznie zwariowany. Mam małe problemy z kręgosłupem, dlatego ciągłe jeżdżenie, załatwianie nie pomagało w sumiennym pisaniu wpisów.

Co u nas nowego? Poszukujemy możliwości wyjazdu niezwiązanych z agencją pracy.  Jeżeli się uda. Pakuję się i jadę, jako pierwsza. Niestety mamy też taki scenariusz, że inaczej możemy nie mieć możliwości jak tylko przez agencję, dlatego czekamy do maja, wtedy okaże się czy mam przedłużoną umowę w pracy, jak nie to jadę ja. Jak tak, w czerwcu wyrusza S. Jestem dobrej myśli, bo widzę, że tutaj na dłuższą metę nie ma możliwości swobodnego życia. I cały sentyment do tego, co tutaj wypracowałyśmy znika.

Oprócz planowanego wyjazdu, nasza codzienność jest niezmienna. Nauczyłyśmy się robić sushi i stało się ono naszym regularnym daniem, gdy nie ma pomysłu na to, co by tu zjeść.

 Dziewuszka ma oficjalne pozwolenie spania na łóżku. Nie miałyśmy siły po prawie roku ciągłego budzenia się w nocy i ściągania jej z kołdry. Tak wchodzi do środka i śpi cichutko do rana i my jakieś takie bardziej wyspane.
Robi się cieplej, dlatego z rana S. spuściła ją ze smyczy, żeby dziewczyna doznała trochę wolności i oczywiście zjadła sobie już na łące śniadanie, a możecie się tylko domyślać, co to było. Niestety to zostanie już niereformowalne stworzenie, dlatego trzeba tylko zaakceptować.

Czeka nas dzisiaj tour po sklepach, czego nie znoszę, ale czasem trzeba. Chociaż myśl o Silesia City Center w sobotę napawa mnie strachem.

You Might Also Like

1 komentarze

  1. Polecamy siebie. Jeśli myślicie o UK skrobnijcie maila. Możemy załatwić bezpieczny pokój na początek i poszukać jakiejś pracy wspólnie - tylko musiałabym coś więcej się dowiedzieć o Was (jak angielski i doświadczenie). Wydajecie się fajnymi laskami to i czemu nie pomóc. Brzmi ryzykownie? Pewnie tak, ale czy bardziej od jakiejś agencji pracy? Jak wylądujecie w dobry dzień to nawet z lotniska odbierzemy bo starcie z nową rzeczywistością może przybić (zwłaszcza w przypadku solowego wyjazdu). Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń